OCZAMI JUSTINA(Kanada)
Czułem, że zaraz wydarzy się coś ważnego dla nas obojga. Nasz pierwszy raz. Leżałem na plecach na kuchennej podłodze,a Victoria klęczała nade mną na czworaka. Pachnące, lśniąće kosmyki jej włosów opadały na moją twarz, łaskocząc moje zarumienione policzki. VIctoria jedną rękę włóżyła pod moją bluzkę gładząć mnie po klatce piersiowej.
-Justin zróbmy To..tu i teraz.- wyszeptała po czym przygryzła wragę i zaczęła obdarowywać mnie namiętnymi pocałunkami. Moje ręce węrdrowały po ciele Victori...zacząłem zabierać się za jej stanik. Nagle zadzwonił dzwonek do drzwi, postanowiliśmy to zignorować, lecz ten ktoś natrętnie dzwonił i pukał w drzwi. Po chwili dotarł do nas głos" Policja otwierać". Zrobiłem oczy jak jak 5 zł, Victoria podobnie. Wstała ze mnie poprawiła włosy i poszła w stronę drzwi. Usiadłem, oparłem się o szafki i wsłuchałem się w rozmowę Victorii i policjantem.
-Coś się stało? - zapytałą Victoria o otworzeniu drzwi.
-Dostałem zgłoszenie, że coś się dzieje w tym domu , żę jest za głośno - usłyszałem stłumiony głos policjanta.
-Ykhmm...jest u mnie kolega.
-A to nie przeszkadzam.- drzwi sie zamknęły po czym Victoria wróciła do kuchni podśmiechując się pod nosem.
Usiadła obok mnie i powiedziała:
-To pewnie ta stara Johnsonka...stwiedziła, że coś się dzieje...to już ludzie w spokoju nie mogą sobie wyznać miłości.. - uśmiechnąłem się.
Gimmie..gimmie...gimmie..- z pokoju Victorii dobiegał dźwięk mojego telefonu.
-Zaraz przyjdę - rzuciłem w jej strone i udałem sie po telefon.
/rozmowa telefoniczna/
-Cześć synku - dochodził głos mamy z drugiego telefonu.
-Hej mamo.
-Gdzie ty byłes całą noc? Martwiłam się o Ciebie.
-U Vcitorii.
-Musimy porozmawiać..ale to nie jest rozmowa na telefon. - jej głos drżał, zastanawiałem się o co może chodzić.
-Okej za jakieś pół godziny będę w domu.
/koniec rozmowy telefonicznej/
Włożyłem telefon do kieszeni i poszedłęlm do kuchni.
-Sory ale ja muszę już iść...-rzuciłem w stronę Victorii, pocałowałem ją w czoło i ruszyłem w strnę drzwi. Klamkę pociągnąłem do dołu gdy nagle Victoria cicho powiedziała:
-Napisz - kąciki moich ust powęrdrowały do góry.
-Justin zróbmy To..tu i teraz.- wyszeptała po czym przygryzła wragę i zaczęła obdarowywać mnie namiętnymi pocałunkami. Moje ręce węrdrowały po ciele Victori...zacząłem zabierać się za jej stanik. Nagle zadzwonił dzwonek do drzwi, postanowiliśmy to zignorować, lecz ten ktoś natrętnie dzwonił i pukał w drzwi. Po chwili dotarł do nas głos" Policja otwierać". Zrobiłem oczy jak jak 5 zł, Victoria podobnie. Wstała ze mnie poprawiła włosy i poszła w stronę drzwi. Usiadłem, oparłem się o szafki i wsłuchałem się w rozmowę Victorii i policjantem.
-Coś się stało? - zapytałą Victoria o otworzeniu drzwi.
-Dostałem zgłoszenie, że coś się dzieje w tym domu , żę jest za głośno - usłyszałem stłumiony głos policjanta.
-Ykhmm...jest u mnie kolega.
-A to nie przeszkadzam.- drzwi sie zamknęły po czym Victoria wróciła do kuchni podśmiechując się pod nosem.
Usiadła obok mnie i powiedziała:
-To pewnie ta stara Johnsonka...stwiedziła, że coś się dzieje...to już ludzie w spokoju nie mogą sobie wyznać miłości.. - uśmiechnąłem się.
Gimmie..gimmie...gimmie..- z pokoju Victorii dobiegał dźwięk mojego telefonu.
-Zaraz przyjdę - rzuciłem w jej strone i udałem sie po telefon.
/rozmowa telefoniczna/
-Cześć synku - dochodził głos mamy z drugiego telefonu.
-Hej mamo.
-Gdzie ty byłes całą noc? Martwiłam się o Ciebie.
-U Vcitorii.
-Musimy porozmawiać..ale to nie jest rozmowa na telefon. - jej głos drżał, zastanawiałem się o co może chodzić.
-Okej za jakieś pół godziny będę w domu.
/koniec rozmowy telefonicznej/
Włożyłem telefon do kieszeni i poszedłęlm do kuchni.
-Sory ale ja muszę już iść...-rzuciłem w stronę Victorii, pocałowałem ją w czoło i ruszyłem w strnę drzwi. Klamkę pociągnąłem do dołu gdy nagle Victoria cicho powiedziała:
-Napisz - kąciki moich ust powęrdrowały do góry.
***
-Justin - mama zawiesiła głos - musisz coś wiedzieć.
-Co się stało? Dziadek nie żyje? - zapytałęm z lekka zdenerwowany.
-Nie...z dziadkiem wszystko w porządku - sztucznie się zaśmiała po czym głeboko westchnęła i dodała - chodzi o mnie i o tatę. Między nami nigdy się nie układało...od 2 miesięcy jesteśmy w separacji. Niedługo odbędzie sie sprawa rozwodowa.
OCZAMI VICTORII(Kanada)
-Wiedziałem, że to tak się skończy...to było do przewidzenia...nigdy go nie było w domu, zawsze nas olewał...i te rozmowy telefoniczne z 'koeżanką'. - rzucił w moją stronę Justin gdy siedzieliśmy w parku na ławce. Wiatr targał nam włosy...kaczki pływały po stawie...słońce juz zachodziło...
-Ja pier***ę...szkoda mi Ciebie, ale już przesadzasz! Cały czas gadasz o swoich rodzicach, jaki to był Twój ojciec! Powinieneś się cieszyć, że masz dwoje rodziców...! - po moim policzku spłynęła jedna łza. Justin popatrzył się na mnie jak wryty. - Ostatnio wogóle mną się nie zajmujesz, nie obchodzę Cię!
-Victoria....ja Cie kocham.. - wydukał z siebie.
-Daj sobie juz spokój dobra ...mówisz tylko o tym jakie to miałeś spieprzone dzieciństwo! Ja też nie miałam zafajnie. Ja już tego mam dość! W tej chwili robisz z siebie ofiarę losu...nie masz dla mnie czasu, kiedy ja go włąsnie potrzebuję.
-Obiecuję, że to się zmieni...
-Chyba musimy zrobić sobie przerwę...potrzebuję traz samotności...potem zobaczymy co będzie dalej.
Wstałam z ławki i chciałam pójść do domu, lecz Justin złapał mnie za rękę.
-Victoria, czekaj. - powiedział Justin. Wjego głosi słychać było smutek.
-Ale na co?! Na zbawienie?!
-Nie chce Cię starcić ...
-Trzeab było myśleć wcześniej.... Czasem życie stawia nas przed trudnymi wyborami. Wymaga od nas podjęcia decyzji i poniesienia konsekwencji danego czynu. Jest to wybitnie trudne zwłaszcze wtedy, kiedy tak naprawde nie wiemy co możemy zrobić, kiedy wiemy, że trzeba działać, lecz nie mamy pojęcia w którą stronę się udać, jaką decyzję podjąć. Brak opcji wyboru jest najgorszy. Normalnie, kiedy pojawia się problem, dochodzimy naszą drogą do skrzyżowania - wtedy wystarczy wybrać jedną spośród kilku dróg... Lecz kiedy znajdujemy się w sytuacji z której nie mamy pomysłu jak wybrnąć, przenosimy się jakby na pustynię - na której brak dróg, drogowskazów, ludzi którzy mogli by nam wskazać właściwą drogę doprowadza nas do obłędu. W którąkolwiek stronę nie spojrzymy - wszystko wygląda tak samo, nie wiemy co znajduje się za horyzontem - czy obrany przez nas kierunek doprowadzi nas do szczęścia czy długotrwałego cierpienia..- wyrwałam się z ucisku ręki Justina i odeszłam.
Rozdział..nie wiem czy mi sie podoba taki...zwykły:)
Ale mam nadzieje, że wam sie podoba...bierzcie udział w ankiecie.proszę..chcę znać wasze zdanie..:)
Ma tu być 11 komciów bo jak nie to nie będzie rozdziału;P
Rozdział chcę zadedykować Lemonce:*
Dziekujee, jak zwykle pikne ;>
OdpowiedzUsuńSłitaśne ;))
OdpowiedzUsuńDo następnego ;))
Zajebisty ;* kurde ale jestem ciekawa co będzie dalej ^^...
OdpowiedzUsuńCzekam na nastepny ;***
Super rozdział czekam na następny ;)
OdpowiedzUsuńEj no ludzie co jest!?
OdpowiedzUsuńPod wcześniejszym postem było z 20 komentarzy a tu prawie nic?!
Bierzcie się do roboty!
Każdy kto przeczyta ten rozdział ma napisać komentarz!
Rozdział super jak zawsze zresztą ;)
a.w ;)
Upss....
OdpowiedzUsuńSuper rozdział i czekam na następny ;)
I sorry że nie komentowałam
Pozdro ;**
Inn.
łaadnie < 33 nastepny pisz , juz ! ;D
OdpowiedzUsuńzajebisty rozdział ;D ale ona ma być z Justinem ! ;D < 333333333
OdpowiedzUsuńwziełam udział w ankiecie i jest git. pisz dalej ;D
OdpowiedzUsuńjem kisiel i jest git ;D
OdpowiedzUsuńy juz nie jem kisielu ale i tak jest git ;D
OdpowiedzUsuńa te interesujące komentarze powyzej domyśl sie od kogo są ;D hahahah <333
OdpowiedzUsuńBoże! Ile można czekać, przecierz miał być dzisiaj rozdział !! ;P;P
OdpowiedzUsuńRusz tą dupę i pisz ;P;P
:):)
oststnia wypowiedź jest mojego autorstwa. usuń ją bo to plagiat.
OdpowiedzUsuńusuń to. łatwo mogę sprawdzić twój numer ID.
OdpowiedzUsuń