OCZAMI VICTORII(Kanada)
Obudziłam się i zdięłam laptop z brzucha. LoLa jeszcze spała koło mnie na łóżku. Lekko sie podniosłam i wyjżałam przez okno, było jeszcze ciemno więc zerknęłam na zegarek żeby sprawdzic, która godzina. Była 3 z minutami w nocy. Wstałam delikatnie, żeby nie obudzic LoLi i poszłam do łazienki wziąć prysznic. Wysmarowałam cale ciało truskawkowym żelem pod prysznic, włączyłam wodę i zaczęłam wszystko spłukiwać. Umyłam jeszcze głowę szamponem Head&Shoulders. Wyszłam z pod prysznica i wytarłam się ręcznikiem. Wyszczotkowałam zęby i uczesałam włosy. Założyłam różowy szlafrok i poszałam do mojego pokoju się ubrać. Otworzyłam szafę przez chwilę zastanawiałam się w co sie dzisiaj ubrać. Wygrzebałam szarą koszulkę z krótkim rękawem, jeansowe ciemne rurki i zielono-siwą arafatke. Zamknęłam drzwi od pokoju, nałożyłam na siebie bieliznę i zrzuciłam szlafrok na podłogę. Szybko założyłam t-shirt i wcisnęłam na tyłek spodnie. Na koniec założyłam arafatkę i zmieniłam kolczyki z różowych na zielone. Coś mnie załaskotało w palce u nóg. Spuściłam wzrok, a to LoLa lizała moje stopy.
-Chodź do mnie - zwróciłam sie do LoLi i wzięłam ją na ręce. Wyjęłam telefon z pod poduszki, sprawdziłam godzinę i schowałam go do kieszeni. Poszłam z LoLą do kuchni. Postawiłam ja na podłodze, otworzyłam lodówkę i wyjęłam z niej dwa plasterki polędwicy. Schyliłam sie do LoLi.
-Łapa - suczka posłusznie podała mi łapkę. W nagrode dostała kawałek szynki. - Leżeć. - LoLa podała mi drugą łapę - .no nie do końa o to mi chodziło ale za dobre chęc będzie nagroda - uśmiechnęłam się dając jej plesterek polędwicy. Szybko to zjadła, dałam jej jeszcze kawałek. Zabrała go i poszła do mnie do pokoju. Było w pół do 5. Wyjęłam z chlebaka bułkę, nutelle i nóż. Rozkroiłam bułkę i rozsmarowałam na niej nutellę. Położyłam kanapki na talerzu i poszłam do salonu. Włączyłam telewizor, a że wszyscy jeszcze spali nie oglądałam za głośno. Nic fajnego nie leciało więc włączyłam Starter MTV. Z pół godzinki posłuchałam piosenek i wyłączyłam Tv. Zjadłam kanapki i poszłam zrobić sobie herbatę. Z gorącym napojem poszłam do siebie. Włączyłam laptopa. Przez chwilę wpatrywałam się w tapete na której byłam ja i Justin. Buzia mi sie sama usmiechała. Weszłam na demoty i było parę nowych. Nudno mi trochę było. Odłożyłam laptopa na biurko i usiadłam w rogu na łóżku. Wybiła 5. Wyjęłam telefon z kieszeni i napisałam esa do Justina niezwracając uwagi na to, która jest godzina.
-Chodź do mnie - zwróciłam sie do LoLi i wzięłam ją na ręce. Wyjęłam telefon z pod poduszki, sprawdziłam godzinę i schowałam go do kieszeni. Poszłam z LoLą do kuchni. Postawiłam ja na podłodze, otworzyłam lodówkę i wyjęłam z niej dwa plasterki polędwicy. Schyliłam sie do LoLi.
-Łapa - suczka posłusznie podała mi łapkę. W nagrode dostała kawałek szynki. - Leżeć. - LoLa podała mi drugą łapę - .no nie do końa o to mi chodziło ale za dobre chęc będzie nagroda - uśmiechnęłam się dając jej plesterek polędwicy. Szybko to zjadła, dałam jej jeszcze kawałek. Zabrała go i poszła do mnie do pokoju. Było w pół do 5. Wyjęłam z chlebaka bułkę, nutelle i nóż. Rozkroiłam bułkę i rozsmarowałam na niej nutellę. Położyłam kanapki na talerzu i poszłam do salonu. Włączyłam telewizor, a że wszyscy jeszcze spali nie oglądałam za głośno. Nic fajnego nie leciało więc włączyłam Starter MTV. Z pół godzinki posłuchałam piosenek i wyłączyłam Tv. Zjadłam kanapki i poszłam zrobić sobie herbatę. Z gorącym napojem poszłam do siebie. Włączyłam laptopa. Przez chwilę wpatrywałam się w tapete na której byłam ja i Justin. Buzia mi sie sama usmiechała. Weszłam na demoty i było parę nowych. Nudno mi trochę było. Odłożyłam laptopa na biurko i usiadłam w rogu na łóżku. Wybiła 5. Wyjęłam telefon z kieszeni i napisałam esa do Justina niezwracając uwagi na to, która jest godzina.
"Sorry, że tak wcześnie piszę. Mam szlaban;/"
OCZAMI JUSTINA(Kanada)
-Gimmie Gimmie Gimmie Gimmie- usłyszałem dzwonek od telefonu. "Kur*a kto tak wcześnie dzwoni" - pomyślałem. Wyjąłem telefon z pod poduszki, przetarłem oczy i zobaczyłem, że dostałem esa od Victorii. Zdziwiłem się , ze tak wcześnie do mnie pisze. "Sorry, że tak wcześnie piszę. Mam szlaban;/" - przczytałem pół tonem.
"Wiesz, która jest godzina? Ale dobra...dlaczego masz szlaban?".
Wysłałem wiadomość. Oczy mi sie same kleiły więc po co miałem im przszkadzać, tak się wziąłem i zasnąłem. Po chwili obudził mnie kolejny sms.
"Moi rodzice nie wiedzieli wczoraj gdzie jestem przez cały dzień;/ Może przyszedł byś dzisiaj do mnie? Nie mówili, że mam zakaz zapraszac kogoś do domu:)"
"Okej...ale dasz mi sie teraz wyspać..?....:D"- odpowiedziałem.
"No dobra..:p"
Spałem może do 8. Mama mnie zbudziła na śniadaie:
-Justin wstawaj..zrobiłam Ci kanapki - budziła mnie mama zciągając ze mnie kołdrę.
- Okej..okej jeszcze 5 minut - odpowiedziałem zarzucając kołdrę na głowę.
-Jak chcesz...śniadanie leży na stole w kuchnie.
-Dobra..już wstaję. - wygramoliłem się z pod kołdry i poszedłem za mamą do kuchni.
-A ty gdzieś wychodzisz? - zapytałem mamę.
-Tak , wrócę wieczorem. Ojca tez nie będzie więc jak chcesz to gdzieś wyjdź.
-Okej. Pa.
-No, Na razie.
Usiadłem przy stole w kuchni i zacząłem jeść kanapki. Po zjedzeniu wyszedłem na balkon w samych bokserkach.Gdy rozglądałem sie po okolicy nagle zadzwonił dzwonek do drzwi. Pomyslałem, że mama czegoą zapomniała więc szybko poszedłem otworzyć. Zdziwilem sie bo to była Lisa.
-Czego chcesz? - rzuciłem w jej stronę.
-Chcę pogadać. - odpowiedziała z niepewnością.
-My już nie mamy o czym gadać to konieć. Nie pokazuj sie tu więcej.
-Ale Justin... - zamknąłem jej drzwi przed nosem i zamknąłen na górny zamek. Troche mnie zdenerwowała swoja wizytą. Poszedłem do mojego pokoju po ubrania. Z szafy wyciągnąłem czarne rurki i zielony t-shirt. Odprawiłem poranną toaletę i ubrałem się. Była 10.15. Wyłałem esa do Victorii:
-Możesz ale za dwie minuty masz być w domu.
Wybiegłam z mojego pokoju i założyłam ciapy. Wzięłam klucze od skrzynki i wyleciałam z mieszkania. Szybko zbiegłam po schodach potykając sie po drodze.Przed blokiem stał Justin.
-Hej - uśmiechnęłam się. Otwierajć drzwi wejściowe do bloku.
-No hej - odpowiedział odwzajemniając mój uśmiech. Weszliśmy do klatki.
-Poczekaj chwilę wezmę tylko pocztę. - podeszłam od skrzynki i wyjęłam parę listów i ulotek. - Idziesz?
Szliśmy po schodach na trzecie piętro. Weszliśmy do mojego domu.:
-Mamo! Przyszedł do mnie kolega-krzyknęłam w stronę salonu gdzie siedziała mama-Poczte kładę na stole w kuchni!
-A ty gdzieś wychodzisz? - zapytałem mamę.
-Tak , wrócę wieczorem. Ojca tez nie będzie więc jak chcesz to gdzieś wyjdź.
-Okej. Pa.
-No, Na razie.
Usiadłem przy stole w kuchni i zacząłem jeść kanapki. Po zjedzeniu wyszedłem na balkon w samych bokserkach.Gdy rozglądałem sie po okolicy nagle zadzwonił dzwonek do drzwi. Pomyslałem, że mama czegoą zapomniała więc szybko poszedłem otworzyć. Zdziwilem sie bo to była Lisa.
-Czego chcesz? - rzuciłem w jej stronę.
-Chcę pogadać. - odpowiedziała z niepewnością.
-My już nie mamy o czym gadać to konieć. Nie pokazuj sie tu więcej.
-Ale Justin... - zamknąłem jej drzwi przed nosem i zamknąłen na górny zamek. Troche mnie zdenerwowała swoja wizytą. Poszedłem do mojego pokoju po ubrania. Z szafy wyciągnąłem czarne rurki i zielony t-shirt. Odprawiłem poranną toaletę i ubrałem się. Była 10.15. Wyłałem esa do Victorii:
"Hej, o której mam do Ciebie przyjść?"
Po chwili dostałem odpowiedź:
"Jak chcesz to możesz i teraz ;P"
Chciałem już wyjść ale nie miałem kluczy. Zaczęły sie wielkie poszukiwania. Najpierw przerzuciłem do góry nogami mój cały pokój, potem salon i łazienkę, lecz kluczy nie znalazłem. Postanowiłem zrobić chwilę przerwy w poszukiwaniach i zjeść jogurt. Podszedłem do lodówki, a gdy ją otworzyłem zaśmiałem się i wyjąłlem moją zgubę. Klucze leżały w lodówce po między jajkami a serem. Darowalem juz sobie ten jogrt. Zaśmiałem się i poszedłem do przedpokoju by założyć buty. Po założenie dunek popryskałem się jeszcze Playboyem. Wyszedłem z domu..potem z klatki i ruszyłem w stronę domu Victorii. Po 10 minutach byłem już pod jej blokiem.
"Jaki masz numer drzwi? Jestem pod twoim blokiem i nie wiem gdzie dalej iść"
OCZAMI VOCTORII(Atlanta)
"Jaki masz numer drzwi? Jestem pod twoim blokiem i nie wiem gdzie dalej iść" - dostałam esa od Justina gdy czytałam magazyn Bravo.
-Mamo? Mogę iść zobaczyć czy przyszła poczta? - zapytałam.-Możesz ale za dwie minuty masz być w domu.
Wybiegłam z mojego pokoju i założyłam ciapy. Wzięłam klucze od skrzynki i wyleciałam z mieszkania. Szybko zbiegłam po schodach potykając sie po drodze.Przed blokiem stał Justin.
-Hej - uśmiechnęłam się. Otwierajć drzwi wejściowe do bloku.
-No hej - odpowiedział odwzajemniając mój uśmiech. Weszliśmy do klatki.
-Poczekaj chwilę wezmę tylko pocztę. - podeszłam od skrzynki i wyjęłam parę listów i ulotek. - Idziesz?
Szliśmy po schodach na trzecie piętro. Weszliśmy do mojego domu.:
-Mamo! Przyszedł do mnie kolega-krzyknęłam w stronę salonu gdzie siedziała mama-Poczte kładę na stole w kuchni!
-Chodź do mnie do pokoju - złapałam Justina za rękę i poszliśmy do mnie. Oboje usiedliśmy na łóżku. - Chcesz coś do picia albo do jedzenia? - zaproponowałam Justinowi. -No możesz cos do picia przynieść. - odpowiedział.
-Może byc Cola?
-Może być.
Poszłam do kuchni po Colę. Wzięłam dwie szklaki i 1,5 l Coca-Colę. Gdy weszłam do mojego pokoju Justin bawił się z LoLą. Usidłam obok Justina i nalałam Colę do szklanek.
-Ładnie tu u Ciebie - powiedział Justin uśmiechając sie.
-Dziekuję.
Justin wziął colę i chciał sie juz napić, ale nagle LoLa skoczyła prosto w kubek z napojem. Cała Cola wylądowała na spodniach Justina.
-Ale ona jest durna - wykrztusiłam z siebie pękając ze śmiechu.
-Haha - odpowiedział sarkastycznie Justin - tylko to nie ty masz Colę na spodniach.
-Zapiorę Ci te spodnie - już mi przeszedłten atak śmiechu. - Rozbieraj się.
-Ale no tak...głupio mi.
-Nie marudź tylko daj te spodnie. - widac było, że Justin się wstydzi. - No nie stydź się..przecież jesteśmy sami.
-Ale obiecaj, że nie będziesz się śmiała.
-Obiecuję.
Justin ściągnął spodnie. Lekko się zachichotałam, lecz próbowałam miec taki poker face. Justin siedział na moim łóżku w samych bokserkach w pszółki, na policzkach miał rumieńce. Poszłam do łazieki zaprac te spodnie, poetm powiesiłam je na ciepłym kaloryferze. Wróciłam do Justina i zajęłam miejsce na łóżku. Chwile pogadaliśmy o wszystkim i o niczym. Nastała taka niezręczna cisza. Wpatrywaliśmy sie sobie w oczy. Po chwili nasze twarze były coraz bliżej siebie. Nagle nasze wargi zetknęły się za sobą. Po całym ciele przeszedł mnie dreszcz. Lekkie muśnięcia przeradzały się w namiętny pocałunek.
-A co tu się dzieje!? - usłyszałam głos mojej mamy i szybko odessałam sie od ust Justina. - Jesteście jeszcze gówniarzami i juz takie rzeczy w głowie...!
Mama nagle upadła na podłogę. Szybko de niej podbiegłam, oklepałam jej twarz lekko ale na marne dalej była nieprzytomna.
-Justin! Przynieś z kuchni szklanke wody - Justin od razu sie zerwał i pobiegł do kuchni. Po paru sekudach był już koło mnie. Ochlapałam twarz mamy wodą lecz to też nic nie pomogło - Trzeba zadzwonic na pogotowie.
Zadzwoniłam po pogotowie. Po 5 minutach byli już na miejscu.
-Możemy jechać z wami? - zapytałam któregoś z lekarzy gdy wynosili mamę a noszach z domu.
-Chodźcie.
Justin popędził do łazienki po spodnie i je założył. Szybko nałożyliśmy buty i wyszlismy z domu. Z tego wszystkiego nie zamknęłam drzwi. Wszyscy wsiedlismy do ambulansu i ruszylismy do szpitala. Jechaliśmy w ciszy aż w końcu dojechalismy pod szpital. Sanitariusze wyniesli mamę z samochodu, a ja i Justin wyszlismy za nimi. Weszlismy do szpitala i podążaliśmy za lekarzami. Wniesli mamę na jakąś salę, a nam kazali czekać.
-Czekamy..czekamy...czekamy i czekamy ..ile mozna czekać - zwróciłąm się do Justina wiercąc sie cały czas na krześle.
-Czekamy dopiero 15 minut..uspokój się..wes głęboki oddech..wszystko będzie dobrze. - uspokajał mnie Justin. Przytu;ił sie do mnie i dodał - Nie martw się.
-Tak ..łatwo Ci mówić.... . - Parę łez spłynęło mi po policzku. Justin otarł mi je palcem i pocałował w czoło.
Po chwili przyszedł do nas lekarz. Szybko zerwałam się z krzesła.
-I co z mamą? - zapytałąm lekarza.
-Nie jest najlepiej będzie musiała przekśc poważną operację... - zawiesił głos. Wybuchłam wielkim płaczem.
-Ładnie tu u Ciebie - powiedział Justin uśmiechając sie.
-Dziekuję.
Justin wziął colę i chciał sie juz napić, ale nagle LoLa skoczyła prosto w kubek z napojem. Cała Cola wylądowała na spodniach Justina.
-Ale ona jest durna - wykrztusiłam z siebie pękając ze śmiechu.
-Haha - odpowiedział sarkastycznie Justin - tylko to nie ty masz Colę na spodniach.
-Zapiorę Ci te spodnie - już mi przeszedłten atak śmiechu. - Rozbieraj się.
-Ale no tak...głupio mi.
-Nie marudź tylko daj te spodnie. - widac było, że Justin się wstydzi. - No nie stydź się..przecież jesteśmy sami.
-Ale obiecaj, że nie będziesz się śmiała.
-Obiecuję.
Justin ściągnął spodnie. Lekko się zachichotałam, lecz próbowałam miec taki poker face. Justin siedział na moim łóżku w samych bokserkach w pszółki, na policzkach miał rumieńce. Poszłam do łazieki zaprac te spodnie, poetm powiesiłam je na ciepłym kaloryferze. Wróciłam do Justina i zajęłam miejsce na łóżku. Chwile pogadaliśmy o wszystkim i o niczym. Nastała taka niezręczna cisza. Wpatrywaliśmy sie sobie w oczy. Po chwili nasze twarze były coraz bliżej siebie. Nagle nasze wargi zetknęły się za sobą. Po całym ciele przeszedł mnie dreszcz. Lekkie muśnięcia przeradzały się w namiętny pocałunek.
-A co tu się dzieje!? - usłyszałam głos mojej mamy i szybko odessałam sie od ust Justina. - Jesteście jeszcze gówniarzami i juz takie rzeczy w głowie...!
Mama nagle upadła na podłogę. Szybko de niej podbiegłam, oklepałam jej twarz lekko ale na marne dalej była nieprzytomna.
-Justin! Przynieś z kuchni szklanke wody - Justin od razu sie zerwał i pobiegł do kuchni. Po paru sekudach był już koło mnie. Ochlapałam twarz mamy wodą lecz to też nic nie pomogło - Trzeba zadzwonic na pogotowie.
Zadzwoniłam po pogotowie. Po 5 minutach byli już na miejscu.
-Możemy jechać z wami? - zapytałam któregoś z lekarzy gdy wynosili mamę a noszach z domu.
-Chodźcie.
Justin popędził do łazienki po spodnie i je założył. Szybko nałożyliśmy buty i wyszlismy z domu. Z tego wszystkiego nie zamknęłam drzwi. Wszyscy wsiedlismy do ambulansu i ruszylismy do szpitala. Jechaliśmy w ciszy aż w końcu dojechalismy pod szpital. Sanitariusze wyniesli mamę z samochodu, a ja i Justin wyszlismy za nimi. Weszlismy do szpitala i podążaliśmy za lekarzami. Wniesli mamę na jakąś salę, a nam kazali czekać.
-Czekamy..czekamy...czekamy i czekamy ..ile mozna czekać - zwróciłąm się do Justina wiercąc sie cały czas na krześle.
-Czekamy dopiero 15 minut..uspokój się..wes głęboki oddech..wszystko będzie dobrze. - uspokajał mnie Justin. Przytu;ił sie do mnie i dodał - Nie martw się.
-Tak ..łatwo Ci mówić.... . - Parę łez spłynęło mi po policzku. Justin otarł mi je palcem i pocałował w czoło.
Po chwili przyszedł do nas lekarz. Szybko zerwałam się z krzesła.
-I co z mamą? - zapytałąm lekarza.
-Nie jest najlepiej będzie musiała przekśc poważną operację... - zawiesił głos. Wybuchłam wielkim płaczem.
Sorry, że taki krótki rozdział.. następny obiecuję, że będzie dłuższy...ale będzie dopiero gdy pojawia się u conajmniej 4 komentarze. Nie wyobrażacie sobie jak mi sie miło robi gdy dostaje taki pozytywny komentarz..czuję wtedy, ze ktoś docenia moja pracę i wysiłek jaki w to wkładam. Mam nadzieję, że rozdział sie podobał. Do nastepnego:***
Podobał się ;)
OdpowiedzUsuńCzekam na następny ;)
Asia ;)
Super rozdział! Super to napisałaś, i bezbłędnie! =)
OdpowiedzUsuńFajny, czekam na następny. :3
OdpowiedzUsuńNo nareszcie zrozumiałas ze to co piszesz jest fajne ;D Fajny ten rozdział. Zdradzisz co sie stanie z mama victori ? ;PP nie no zart wole nie wiedzieć .
OdpowiedzUsuńczekam na następny ;******
Super. Nie moge sie doczekać na następny ;***
OdpowiedzUsuńSuperowy ;* ajj... kocham to opowiadanie
OdpowiedzUsuńdo następnego ;**
Super rozdział ale jest jedna mała pomyłka.pozwól że zacytuje
OdpowiedzUsuń'Wyjęłam telefon z kieszeni i napisałam esa do Justina nie zwracając uwagi na to, która jest godzina.
"Sorry, że tak wcześnie piszę. Mam szlaban;/" '
jak nie zważa na to ktora jest godzina to po co pozniej przeprasza ?
ale oglonie bardzo fajny rozdizal ;]
zajebisty rozdzial....:p kiedy kolejny? Nie moge sie doczekac piszesz normalnie boooosko ..kocham to opowiadanie:***
OdpowiedzUsuń