czwartek, 23 września 2010

Rozdział 1 / Dare to Dream

OCZAMI VICTORII(Atlanta)

Obudziłam się może około 12, otworzyłam oczy i wyjrzałam za okno, normalnie załamka. Pada deszcz. Niby wakacje a od tygodnia pada. Postanowiłam jeszcze nie wstawać z łóżka. Sięgnęłam po mp3, założyłam słuchawki na uszy i włączyłam pierwszą lepszą piosenkę i schowałam się pod kołdrę. Akurat się włączyło Dare to Dream.To była moja ulubiona piosenka więc od razu mi się polepszył humor.
-If you dare to dream if you just believe you can make anything  - cichutko zaczęłam śpiewać refren piosenki, gdy nagle czyjś głos mi przerwał.
-Victoria! Wstałaś już?! Śniadanie gotowe!
-Wrrr.. - mruknęłam coś pod nosem wyjmując słuchawki z uszu gdy usłyszałam głos mojej mamy. - już schodzę.
 Wygramoliłam się z pod kołdry. Mp3 odłożyłam na biurko, założyłam ciapy i poszłam w stronę drzwi.Byłam niewyspana więc oczywiście jak to JA, walnęłam w ścianę. Wywaliłam się na dywan i powiedziała sama do siebie: - Spoko to przecież ja. - Wstałam i zeszłam na dół
-Ja wychodzę. Śniadanie masz na stole. - powiedziała mama wychodząc z domu.
Podeszłam do stołu i sięgnęłam po talerz z kanapkami. Poszłam do salonu, usiadłam na kanapie i włączyłam telewizor. Nic ciekawego nie leciało więc przerzucałam wszystkie kanały po kolei, gdy nagle ktoś zapukał do drzwi. Przestraszyłam się i lekko podskoczyłam. Na szczęście kanapki nie spadły z talerza. Podniosłam się z kanapy i podeszłam do drzwi. Byłam jeszcze w piżamie więc tylko się lekko wychyliłam. To był listonosz. Podał mi parę kopert i kazał się podpisać w jednym miejscu.
-Reklama, do mamy, rachunek, reklama,reklama - sidadając na kanapie przerzucałam koperty - Ooo! Do mnie.
Otworzyłam paczkę do mnie a resztę odłożyłam na stolik. To była
nowa mgiełka jabłkowa z Avonu, którą zamówiłam tydzień temu. Od razu się nią popsikałam. Wyłączyłam telewizor i poszłam na górę do łazienki. Do wanny nalałam gorącej wody i truskawkowy olejek. Weszłam do wanny, zamknęłam oczy i przez chwilę zapomniałam o wszystkim. Relaksowałam się przez dobre dwie godziny. Gdy wyszłam z wanny wytarłam sie ręcznikem i ubrałam w jeansowe rurki, czarną bokserkę. Na szyi powiesiłam duży wisiorek-serce z cyrkoniami. Popsikałam sie nową mgiełką i nałożyłam podkład na twrz i tusz do rzęś. Gdy zeszłam na dół mama już była w domu.
-Coś sie stało? Jesteś jakaś smutna.- zapytałam siadając obok niej na kanapie

OCZMI JUSTINA(Kanada)

Wziłąem gitarę do rąk, usiadłem u mnie w pkoju na łóżku i zacząłem coś na niej brzdąkać.
-Justin ciszej! - codzienne słowa mojej mamy gdy zaczynam grać na gitarze i śpiewać.
-Dobra. - odpowiedizałem. Nigdy nie mogę pograć w spokoju, zawsze to komus przeszkadza jak nie sąsiadce to mamie. Normalnie masakra. Nagle mój telefon zaczął wibrować.Odłożyłem gitarę i wziąłem telefon.
/rozmowa/
-Hej skarbie - powiedziała Lisa - zadzwoniła moja dziewczyna.
-Hej, co tam? - zapytałem.
-Spoko masz czas?
-Tak a coś się stało?
-Nie tylko stęskniłam się za Tobą i chcę Cię zobaczyć.
-To ja za jakieś 10 minut do Ciebie przyjdę. Oke? - zaproponowałem.
-Okej Czekam. Pa.
-Pa.
/koiec rozmowy/
Zszedłem na dół i poszedłem do przedpokoju założyć buty. Chciałem już wychodzić gdy nagle mam mnie zatrzymała.
-A gdzie ty idziesz - powiedziałą mam stojąc w kochni.
-Do Lisy. Pa. - odpowiedziałem i otworzyłem już drzwi.
-Czekaj a pościeliłeś łózko?
-Tak, tak . Idę.
 - To jest już wnerwiające cały czas się mnie o wszystko pyta i kontroluje. Okej spokój. Wyszedłem z domu i ruszyłem w stronę Lisy. Po drodze spotkałem paru kumpli i wstąpiłem do sklepy po orbitkę.  Szedłem może z 15 minut i byłem już pod blokiem Lisy. Wszedłem do klatki i pojechałem windą na 4 piętro. Winda zatrzymała się na 2 piętrze, drzwi się otworzyły a do środka weszła jakaś stara babka. Strasznie od niej śmierdziało więc się podsunąłem w kąt. Po chwili byliśmy już na 4 piętrze. Szybko otworzyłem drzwi i wybiegłem z tej windy.Podszedłem do drzwi i zapukałem parę razy. P chwili Lisa mi otworzyła.
-Hej Justin - powiedziała - Wchodź do środka.
-Hej - pocałowałem Lisę w policzek i wszedłem.
-Idź do mojego pokoju a ja zarz przyjdę.
Lisa poszła w stronę kuchni a ja do jej pokoju. Usiadłem na łóżku. Koło mnie leżał włączony laptop więc postanowiłem sprawdzić Twittera.

OCZAMI VICTORII(Atlanta)

-No bo wiesz... - mama zawiesiła głos - byłam u lekarza.....i....okazało się, że mam.. - mojej mamie spłynęła po policzku łza, otarła ją i dokończyła - mam raka nogi.
-Ale jak to? - przytuliłam się mocno do mamy.
-Będziemy musiały wyjechać do Kanady.
-Ale po co? - zapytałam zdziwiona.
-Lekarz powiedział, że tylko tam jest możliwa amputacja nogi. - rozpłakałyśmy się obydwie.  - Wszystkobędzie dobrze. A teraz jakbyśmogłą to idź się pakuj. Polecimy do taty.
-No to kiedy my wylatujemy? - zapytałam ocierając ostatnie łzy.
-Jutro o 10 rano mamy być już na lotnisku więc idź się pakuj. Ja już jestem spakowana.
Poszłam na górę do mojego pokoju. Wyciągnęłam z szafy wielką walizkę, przetarłam ją z kurzu wilgotną szmatką i położyłam na dywanie. Uklęknęłam przed szafką i wszystkie ubrania z niej wywaliłam na podłogę. Ułożyłam wszystkie bluzki, spodnie, spódnice i bluzy w kostkę i wpakowałam to walizki. Ubrania już były spakowane więc poszłam do łazienki spakować kosmetyczki. Do pierwszej zapakowałam: szampon do włosów, olejki wszelkiego rodzaju, płyny do kąpieli i takie tam. Do drugiej: antyperspirant, kulkę, mgiełkę, fluid, puder, tusz do rzęs oraz czarny lakier do paznokci. Wyjęłam telefon z kieszeni by zobaczyć, która godzina. Była 19.45. Włożyłam kosmetyczkę do walizki i zniosłam to wszystko na dół. Mama siedziała smutna na kanapie i oglądała chyba "Na Wspólnej". Podeszłam do niej i powiedziałam:
-Już się spakowałam. - popatrzyłą się na mnie smutnym wzrokiem, ale nic nie odpowiedziała.  - Nie martw się, wszystko będzie dobrze. - przytuliłam mamę i poszłąm do siebie do pokoju. 
Usiadłam na łóżku, założyłam słuchawki i włączyłam piosenkę "Jar of  Heart". Słuchałam ją może z 15 razy. Zanim się obejżałam była już 21. Zdjęłam słuchawki, telwizora już nie było słychać więc zeszłam na dół. Mama już spałą więc przykryłam ją kocem. Przebrałąm się w piżamę, pościeliłam łóżko. Budzik ustawiłam na 7 rano i poszłam spać.

Rozział z dedykacją dla GANDZI :***
Wow! Jest pierwszy rozdział sory że takdługogonie dodawałąm ale nie siedxziłam na kpmpie bo zawsze siedziałmój brat albo maam nie wiemkiedy kolejny bo nie wiem kiedy nakompa wejde. Liczę chociaż na jeden komentarz.;***




niedziela, 5 września 2010

Przedstawienie postaci

Victoria - 15-letnia dziewczyna. Jej pasją jest fotografia. Lubi słuchać muzyki i oglądąć tasiemce. Jest miła, lecz gdy trzeba rzuci ciętą ripostą. Nie lubi ludzi sztucznych oraz plastików. Jest szczera, wrażliwa, ma duże poczucie humoru. Czeka na tego jedynego.   

Justin- Ma 15 lat. Od kilku lat gra na gitarze oraz śpiewa. Jest uważany za największe ciacho w szkole. Jeszcze nie znalazł prawdziwej miłości. Jest przystojny, wysportowany, zabawnyoraz czuły i troskliwy. Kolekcjonuje kostki sławych gitarzystów.